piątek, 20 czerwca 2014

María Dueñas "Olvido znaczy zapomnienie"


© Muza

Tytuł: Olvido znaczy zapomnienie
 Autor: María Dueñas
 Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Opinie dotyczące „Olvido znaczy zapomnienie” Marii Duenas są podzielone – jedni oceniają tę pozycję bardzo wysoko, drudzy natomiast  uważają, że jest to powieść bardzo przeciętna. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy…

Mogłabym, naprawdę mogłabym streścić tę książkę w paru zdaniach i zaoszczędzić Waszego cennego czasu na czytanie „Olvido…”. Ale po co? Wystarczy, że napiszę: Ta książka była cholernie nudna, choć momentami miała przebłyski. Nie oznacza to, że Maria Duenas źle ją napisała – po prostu historia sama w sobie była nudna… Autorka na siłę tworzyła powieść o „czymś”, a wyszło jak wyszło – czyli dosłownie o niczym. Jednak przemęczyłam się, bo zobowiązałam się do przeczytania tej pozycji.

Jedynie, co podobało mi się w „Olvido znaczy zapomnienie” to styl autorki – lekki, przyjemny w odbiorze, bardzo płynny. Jedyne zastrzeżenie mam do tego, że momentami Duenas zamiast przedstawić rozmowę pomiędzy bohaterami, to wplotła ją w narrację. Nie wiem, czemu miał służyć ten zabieg, ja jedynie przez to bardziej zniechęciłam się do tej powieści…


Cała reszta w tej książce była bardzo przeciętna. Jak wspominałam na początku, historia nie porywała – miła przebłyski i okazywała się znacznie ciekawsza, kiedy akcja rozgrywała się w Hiszpanii i żałuję, że autorka nie pokusiła się, aby stworzyć historię wyłącznie o Andreasie Fontanie czy Danielu Carterze. Jednak myślę, że kobiety nie potrafią (nie zawsze!) stworzyć powieści bez miłosnej historii – szczęśliwej czy tej mniej szczęśliwej.

Może i „Olvido znaczy zapomnienie” byłoby znacznie lepsze, gdyby akcja szybciej się rozkręciła – a nie pięćdziesiąt stron przed końcem książki. Powieść też pod względem bohaterów nie porywała – Duenas wykreowała mdłych, nijakich i bezbarwnych bohaterów, którzy nie wyróżniali się niczym szczególnym.

Na koniec nie napiszę czy polecam, bo to chyba oczywiste. Chyba, że ktoś naprawdę jest masochistą albo lubi książki o niczym, bo nic absolutnie nie wynika z tej powieści po przeczytaniu – a właściwie wynika tyle, że trzeba radzić sobie z przeszłością iść na przód, ale o takich mądrościach życiowych wie każdy. A jeżeli nie wie, to już wie ode mnie.

Jeszcze jedno! Dobrym chwytem marketingowym okazuje się stwierdzenie, że: „Maria Duenas nazywana jest Carlosem Zafonem w spódnicy”. Okazuje się to tylko skutecznym manewrem ze strony wydawców, albowiem w rzeczywistości jedynie co łączy autorkę „Olvido znaczy zapomnienie” a autora „Cienia wiatru” to narodowość. Jeżeli miałabym już porównać tę autorkę do kogoś innego, to byłby to Paulo Coelho – oboje równie dobrze potrafią pisać dosłownie o niczym, gdzie morałem jest jakaś mądrość życiowa. 


Za możliwość przeczytania powieści „Olvido znaczy zapomnienie" dziękuję Panu Aleksandrowi z Business&Culture oraz Wydawnictwu Muza.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).