wtorek, 21 lutego 2017

A.J. Gabryel "Kusiciel"




Jestem Dominika. I jestem Naczelną Recenzentką Erotyków.

Tak chyba powinnam się przedstawiać za każdym razem, kiedy piszę o erotykach. Nie jest to bowiem pierwsza ani ostatnia książka z tego gatunku, którą przeczytałam czy przeczytam, o której napisałam czy napiszę.

Moi bliscy – rodzina czy znajomi, wiedzą o moich „specyficznych” upodobaniach czytelniczych. I sami o dziwo jeszcze do tego mnie zachęcają, bo „Kusiciela” A.J. Gabryela pożyczyła mi moja przyjaciółka Małgorzata, mówiąc: „Dominika! Musisz to koniecznie przeczytać!”. Skoro już muszę, to przeczytam…

Ta książka jak każda inna musi odleżeć u mnie na półce jakiś czas, żebym w końcu mogła na nią nabrać ochoty. „Kusiciel” odleżał swoje, a sięgnęłam po niego wyłącznie, dlatego że chciałam coś lekkiego i niezobowiązującego do czytania. Ot co! Zwykły odmóżdżacz był mi potrzebny do poczytania w wolnej chwili.

Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo byłam zdziwiona tą książką!

Przyznaję, ale na początku, po kilkudziesięciu stronach, nie wróżyłam dobrze tej powieści. Bo narracja była specyficzna, bo historia była jeszcze bardziej specyficzna, bo nigdzie nie padło imię głównych postaci, bo nie ma podziału na rozdziały, bo ogólnie wszystko w  tej powieści jest s p e c y f i c z n e. Inaczej nawet nie potrafię tego określić.

W tej powieści, a właściwie historii, bo to słowo bardziej pasuje tutaj… W tej historii występują dwie osoby – On i Ona. On jest zarazem narratorem, a Ona pisze pamiętnik, którego kartki możemy też przeczytać, bo są wplecione w narrację. On jest też tytułowym Kusicielem – chodząca maszyna do seksu i zaspokajania potrzeb, a Ona jest owocem, którego smaku nie można zapomnieć i od którego można się uzależnić. Przez wszystkie strony nie pada imię żadnego z nich. Sami też, na początku zwłaszcza, nie mogą zapamiętać swoich imion.

Przez dwieście osiemdziesiąt kilka stron czytamy wyłącznie o relacjach między nimi. A musimy sobie wyjaśnić, że ta relacja od samego początku opierała się wyłącznie na seksie. Jak przystało w końcu na erotyk… Ale muszę też ostrzec, że nie jest to powieść a’la „50 twarzy Greya”, gdzie co średnio pięć stron odbywa się kopulacja jak króliki. W „Kusicielu” opisanych jest tylko kilka zbliżeń i są one, o dziwo, ładnie opisane.

Wszystko w tej powieści wydaje się odpychające – od sposobu opowiedzenia historii po brak imion głównych bohaterów. Jednak potem, wraz z kolejnymi stronami, czytelnik skupia się na tej historii tak bardzo, że wszystko to co wydawało się tak odstraszające, wydaje się teraz czymś ciekawym. Specyficznym w ciekawy sposób. Nagle czytelnik zaczyna analizować historię i kibicować związkowi bohaterów, który jest tak samo specyficzny jak cała książka. Aż prosi się o happy end!

Właśnie! Szczęśliwie zakończenie…

W większości erotyków zakończenie zawsze musi być w stylu żyli długo i szczęśliwie. Ale „Kusiciel” łamie tę regułę i czytelnik na koniec nie może uwierzyć w to, co się stało. Gdzie jest te „żyli długo i szczęśliwie”? To chyba pierwsza książka z tego gatunku, że nie ma szczęśliwego zakończenia…

Nie wiem, ile razy już to powtórzyłam, ale „Kusiciel” to naprawdę specyficzna powieść.  Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych erotyków. Po okładce można byłoby wyciągnąć wniosek, że jest to kolejny erotyk inspirowany twórczością EL James, a tu taka niespodzianka! Pozytywna niespodzianka, bo A.J.Gabryel napisał smutną historię dwojga ludzi, którzy sami gubią w swoich relacjach, nie potrafią sprostać temu, co ich łączy.

Czy związek dwojga ludzi może opierać się wyłącznie na seksie? Może. Ale jakie są tego konsekwencje, to już musicie sami się dowiedzieć…

„Kusiciel” to dobra powieść. Nie jest to arcydzieło, ale też nie jest to zwykłe czytadło, za które je miałam. Powieść Gabryela to historia o trudnej miłości. Wróć! Specyficznej miłości. Nie jest to zdecydowanie książka dla każdego, ale jeżeli ktoś lubi czytać o miłości, to może się skusić i przeczytać. Nie zniechęcajcie się początkiem, bo warto dotrwać do końca.




Tytuł: Kusiciel
  Autor: A.J. Gabryel
 Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2015

Recenzja opublikowana także: TUTAJ

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).