23 czerwca
miałam urodziny. Nieważne które, ale już nie mam jedynki z przodu…
U mnie w domu
nie celebrujemy urodzin, nie dajemy sobie prezentów na święta ani nic w tym
stylu. Jak byłam dzieckiem nie rozumiałam tego, ale im jestem starsza to
dostrzegam zalety tej sytuacji – nie muszę się głowić, co mam kupić rodzicom
czy braciom (nie liczę urodzin Cz. w tym roku, bo on zorganizował takie mini
urodziny z kawą i tortem, i kupiłam mu zapach do jego pierwszego auta – tak jak
on z D. dla mnie przed dwoma laty).
Prezenty
dostaję od przyjaciół. To miłe uczucie, kiedy ktoś pamięta o twoich urodzinach
i dostanie się szczere życzenia, bo w tym roku wyłączyłam na moim prywatnym FB
powiadomienie o urodzinach, żeby nie dostać: „Sto lat” czy „Wszystkiego
najlepszego”.
Ja życzenia
preferuję w formie pisanej. Może to być nawet SMSem, bo jak ktoś mi składa
życzenia twarzą w twarz czy przez telefon, to nie wiem, co mam powiedzieć… Jak
B. wysłała mi życzenia to akurat kierowałam i musiałam oddzwonić, ale mówiłam
bardzo, ale to bardzo nieskładnie (czyli jak zwykle…). M. za to wysłała mi
życzenia dzień wcześniej, co mnie rozbawiło, uszczęśliwiło i bardzo rozbawiło w
jednym, ale liczy się przecież pamięć, co nie M.? ;) Życzenia złożyła mi też
babcia, od której lubię dostawać prezent w postaci pieniążków! K. też złożyła
mi życzenia, ale o nich później…
A teraz czas
przejść do tego, co lubię najbardziej – prezentów!
„Gra o tron” G.R.R. Martina od B.
Sama wybrałam książkę, ale ta książka zawsze, awsze, awsze kojarzyć mi się z B.
i wszystkim, co z nią związane… W środku mam także dedykację od niej, ale to
zachowam już sobie.
Te książki
dostałam od M. Też je sama wybrałam. „Nowa Ziemia” – uwielbiam książki o
apokalipsach, zombie, etc. „Wojna w blasku dnia” – jak M. słusznie zauważyła,
bo to książka Bretta, dlatego musiałam ją mieć. M. również napisała mi świetne
dedykacje, ale one są przeznaczone wyłącznie dla moich oczu.
Ten stos
zakupiłam za pieniążki od babci, więc można uznać to jako prezent od niej. Wiele
o nich nie powiem, bo nie czytałam jeszcze, ale bardzo chcę to zrobić. Dlatego
w lipcu/sierpniu pojawią jakieś niby-recenzje?
A tu prezent
zakupiony przeze mnie dla samej siebie. Nie mogłam przejść w Empiku obojętnie
obok niego. On wręcz krzyczał do mnie i błagał, żeby go kupiła. Zdjęcie
zrobiłam od razu po zakupie w aucie, bo drugi identyczny dostała ode mnie M.
A tu jeszcze mój nowy towarzysz podczas czytania. Przedstawiam Wam Mietka Pana Zakładkę. Zakładkę też sobie sama zakupiłam.
A na koniec
zostawiłam sobie najlepsze, bo zupełnie się tego nie spodziewałam! Wcale a
wcale! K. a w Internecie jako oPoof słynna deviantowa artystka uczyniła dla
mnie niesamowity prezent. Narysowała (nasmyrała swoimi artystycznymi rączkami!)
moją ulubioną postać z mangii.
Tadam! Oto mój osobisty Naruciak,
który zdobi moją półkę z książkami. Oprawiony w antyramę, żeby się nie zniszczył
i był ze mną na zawsze. Jest on taki słodki i uroczy… No nie wiem, co mogę
powiedzieć… Zazdrośćcie mi takiej przyjaciółki? O tak! Dostałam jeszcze
zajebiaszczą kartkę z życzeniami, ale ona jest zbyt zajebista, żebyście na nią
mogli patrzeć.
To by było na tyle. Za rok może
dostanę coś znowu, jak dalej moi przyjaciele będą mnie lubili.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).