poniedziałek, 3 marca 2014

Nora K. Jemisin "Zabójczy Księżyc"

Źródło (materiał od wydawnictwa)
Tytuł: Zabójczy Księżyc
 Autor: Nora L. Jemisin
 Wydawnictwo: Wydawnictwo Akurat
Każdy, kto mnie zna, wie, że kocham fantastykę. Większość moich książek w domu to powieści z tego gatunku. Ot taka ze mnie marzycielka, która widzi czasami smoki, „czuje” magię czy myśli o wyprawach w kosmos w celu szukania innych cywilizacji. Może za bardzo odbiegam od tematu…

Mnie łatwo zadowolić – wystarczy kupić, podarować czy zaproponować książkę w ramach recenzji. A najlepiej jest wtedy, gdy mam okazję przeczytać coś z mojej ukochanej fantastyki!

Dziękuję Wydawnictwu Akurat za możliwość zapoznania się z powieścią Nory K. Jemisin pod tytułem „Zabójczy księżyc”. Jest to pierwszy książka z cyklu „Sen o krwi” i z tego co na razie wiadomo – autorka zapowiedziała, że będą tylko dwa tomy.

„Zabójczy Księżyc” to na pewno nie wybitna powieść w swoim gatunku, co zaznaczę na samym początku, acz nie oznacza to, że jest zła. Czytało mi się ją bardzo dobrze, choć czułam się bardzo zawiedziona, ale o tym później.



Czytaliście może „Pustynną włócznię” P.V. Bretta? Albo „Achaję” Andrzeja Ziemiańskiego? Jeżeli tak, to książka Jemisin powinna Wam się spodobać, ponieważ tutaj także mamy do czynienia z wykreowanym światem, nową i ciekawą religią a także magią i wojną. Tak właśnie w skrócie bym opisała tę książkę.

Bardzo ciężko stworzyć od podstaw nowy świat, mimo że podobny do naszego, jest to ogromne wyzwanie dla pisarza. Zapewniam, że N. K. Jemisin poradziła sobie z tym idealnie! Gujaareh to pustynne państwo-miasto rządzące się własnymi prawami i własną religią, która ma największy wpływa na rządy w tym kraju. Najważniejszą zasadą w tym państwie jest spokój – nie ma tam miejsca na morderców, złodziei itp., bowiem od razu by zostali ukarani przez Zbieraczy.

Kim są Zbieracze? Są oni kapłanami bogini snu, których zadaniem gromadzenie snów obywateli. Sny w świecie wykreowanym przez Jemisin posiadają zdolności leczenia chorych i rannych. Dlatego Zbieracze zbierają sny – dobrowolnie czy nie. Do ich obowiązków należy też zapewnienie spokojnej śmierci – bez bólu i cierpienia, oraz przeprowadzenie ich do życia wiecznego.

Mogłabym długo rozwodzić się nad „Zabójczym księżycem”, omawiając każdy element tej powieści. Mogłabym długo pisać o świecie, religii, postaciach… Ale nie o to chodzi. Ja jedynie na celu mam Was zachęcić lub zniechęcić… I zadziwię Was, bo zachcę i zniechęcę Was za jednym razem!

Powieść Jemisin naprawdę przypadła mi do gustu. Wszystko łączy się w jedną spójną całość. Narracja trzecioosobowa i z wielu perspektyw nie stanowi żadnego problemu podczas czytania. Autorka pomimo wprowadzenia wielu słów i wyrażeń, których nikt nie potrafi przeczytać na głos (albo tylko ja tego nie potrafię…), nie uczyniła z książki „ciężkostrawnej” lektury, lecz zupełnie odwrotnie – zaserwowała lekką, przyjemną i cholernie ciekawą powieść.

 No dobrze, ktoś mi powie, ale gdzie ten moment, kiedy masz nas zniechęcić? Co ci się w tej powieści niby nie podobało, skoro tak zachwalasz?

Sama też się dziwię, że znalazłam w tej książce wadę… Jeden, jedyny minus, który towarzyszył mi od połowy lektury aż do końca… Do samiuśkiego końca! Mogę zachwalać „Zabójczy Księżyc” pod każdym względem, bo i narracja mi przypadała do gustu, styl pisania, koncept, ale tego że Jemisin okroiła tak niesamowitą historię do takiego minimum, nigdy nie wybaczę!

Przy tego typu powieściach oczekuję raczej rozbudowanej historii. Zabrakło mi na przykład w tej powieści tego jak główny bohater szkolił się na Zbieracza i wielu, wielu innych. Mimo że autorka dopieściła każdy inny szczegół, to pod tym względem poszła na łatwiznę… Jak jeszcze na początku czytałam z zaciekawieniem i czekałam na konkretne rozwinięcie, to jedynie dostałam skondensowaną historię – wciągający wstęp, szybkie rozwinięcie akcji i moment kulminacyjny. Zakończenie również pozostawia wiele do życzenia, bowiem z jednej strony wiadomo, że ma ukazać się drugi tom, to mnie zastanawia po co, skoro po takim końcu powieść można uważać za zakończoną…

Mimo wszystko polecam powieść Jemisin, bo bardzo dobrze się czyta. Jednak pozostawia po sobie wielki głód chęci poznania dogłębniej całej historii. „Zabójczy Księżyc” powinien spodobać się większej ilości fantastomaniaków, choć dla tych wymagających czytelników może pozostawiać ogromny niedosyt.


 Dlatego czytajcie na własną odpowiedzialność, bo niedosyt może powodować „skręcanie w środku”!

Za możliwość przeczytania powieści „Zabójczy Księżyc" N. K. Jemisin dziękuję Pani Aleksandrze z Business&Culture orazWydawnictwu Akurat.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).