poniedziałek, 14 kwietnia 2014

"My Mad Fat Diary" sezon 1-2

© foto: Channel4











Tytuł: My Mad Fat Diary
Sezon: 1,2
Liczba odcinków: 6, 7
Czas trwania: 45-50 minut
Rok produkcji: 2013, 2014
Kanał: Channel4
Emitowany w PL: NIE



Lubię seriale. Czasami nawet za bardzo, bo zamiast wybrać książkę to jednak decyduję się na kolejny odcinek. I właśnie tym o to sposobem oglądam sporą liczbę seriali. Jednak wśród nich jest tylko jeden, który wywołuje we mnie masę emocji i refleksji. Po każdym odcinku analizowałam nie tylko to, co obejrzałam, ale także to jak wygląda moje życie.

„My mad fat diary” to produkcja angielskiej stacji Channel4 inspirowana prawdziwym życiem Rea Earl. Jak do tej pory ukazały się dwa sezony – oczywiście przeze mnie już obejrzane.

Mogłoby się wydawać, że będzie to kolejna produkcja typu – piękna i szczęśliwa nastolatka, której problem może być wyłącznie to, że złamał się jej paznokieć lub zakochała się w jakimś niesamowicie przystojnym chłopaku, który jej nie zauważa. Nie tym razem! Serial opowiada historię nastoletniej Rachel „Rea” Earl, która po kilkumiesięcznej terapii w szpitalu psychiatrycznym musi „na nowo” zmierzyć się ze światem a także swoimi lękami. Główna bohaterka jest „inna” – nie jest idealna, a wręcz przeciwnie – gruba, nieśmiała, zakompleksiona, zamknięta w sobie, itd. Jest przede wszystkim  prawdziwa…

Właśnie to nasuwa się na myśl po pierwszym odcinku – prawdziwość. Właśnie to zachowanie realności odróżnia tę produkcję od innych. Ja, między innymi, zwróciłam przez to uwagę na ten serial. Miałam już dość tych przesłodzonych, sztucznych amerykańskich historyjek o nastolatkach i jak trafiłam na „My mad fat diary”, to byłam zaskoczona i nie spodziewałam się, że ktoś odważy się nakręcić taki serial. Bo nie okłamujmy się, nikt nie chce patrzeć na „brzydkich i grubych ludzi”!

© foto: Channel4

Historia, choć oparta na prawdziwym pamiętniku, jest tylko inspiracją i „ugładzoną” wersją nastoletniego życia Rea Earl. Prawdziwa Rea miała o wiele ciężej w swoim życiu. Jej pamiętnik został wydany pond nazwą „My Fat, Mad Teenage Diary”, który nie został niestety wydany w Polsce, czego bardzo żałuję, bo z ciekawością bym sięgnęła po tę pozycję. Może w końcu odważę się i przeczytam w oryginale?

Pierwszy sezon liczy sześć odcinków, drugi natomiast siedem. Akcja toczy się w 1996 roku, w czasach kiedy nie było Internetu a na telefon komórkowy stać było tylko bogaczy. Popularne zatem były wyjścia z paczką znajomych, a nie rozmowy na Fejsie jak to ma miejsce w dzisiejszych czasach.

Po pierwszym odcinku od razu pomyślałam: „Kurcze! Jakie to wydaje się znajome!”. I nie tylko jak tak uważam – wystarczy przejrzeć fora dotyczące tego serialu, a każda (bo jeszcze nie spotkałam się z opinią faceta na ten temat) dostrzegała podobieństwa do swojej młodości. Nie zawsze są to dobre wspomnienia… Choć dociera dopiero teraz do nas, że niektóre sytuacje były błahe i mało istotne. Albo po przemyśleniu tego na nowo „leczymy” stare rany, odnajdujemy pocieszenie w słowach Kestera (terapeuta Rea). Każda nastolatka powinna mieć takiego terapeutę…

„My mad fat diary” to serial nie tylko o problemach i lękach głównej bohaterki, to także opowieść o przyjaźni, miłości, nastoletnim buncie i muzyce lat ’90. Kiedy ogląda się tę produkcję możemy się nie tylko wcielić w główną postać, ale także w którąś z jej znajomych. Możemy spojrzeć krytycznym okiem na samych siebie i ocenić, jacy jesteśmy lub byliśmy wobec innych.

Oprócz ciekawego pomysłu na serial i tematyki, bardzo podoba mi się jego wykonanie. Każdy odcinek wygląda ja kartka z pamiętnika Rea, która „opowiada” swojemu pamiętnikowi, o tym co ostatnio się wydarzyło. Aktorka wcielająca się w tę rolę – z bardzo wyraźnym angielskim akcentem, idealnie oddaje emocje swojej bohaterki. Ma się wręcz wrażenie, że nie oglądamy serialu, ale „prawdziwe życie”. Co jeszcze sprawia, że odcinki wyglądają jak kartki z pamiętnika? Bazgroły, które się pojawiają na ekranie podczas komentarzy Rea – według mnie jest to bardzo dobry zabieg nadający oryginalności tej produkcji.

Właśnie za to cenię ten serial! Za prawdziwość i za refleksję płynącą z każdego odcinka. Dlatego nie opisuję i nie wnikam szczegółowo w każdy epizod, żeby nie psuć ani narzucać swojego toku myślenia. To po prostu trzeba zobaczyć samemu – obejrzeć, ocenić i przemyśleć. „My mad fat diary” na pewno nie trafi w odbiorze do żadnego faceta, dlatego polecam ten serial wyłącznie kobietom, które, może tak jak i ja, będąc nastolatkami były bardzo zakompleksione i „zagubione”. Obejrzyjcie ten serial i „otwórzcie” swoje rany na nowo, żeby w końcu się ich pozbyć. Lub chociaż nauczyć się z nimi żyć.

© foto: Channel4

4 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Nie dziwię Ci się wcale! Ten serial jest dla mnie po prostu rewelacyjny. Czekam na sezon 3, o ile będzie...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja również! ;)Możemy pomodlić się razem :).

      Usuń

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).