czwartek, 1 maja 2014

Mieć nad czytać – książkoholizm level hard.



Od pewnego czasu nie kontroluję siebie podczas zakupów – zwłaszcza książek. Kiedy jestem w księgarni, empiku czy antykwariacie, nie potrafię się powstrzymać przed zakupem. W mojej głowie rodzi się myśl: „Kiedyś to na pewno przeczytam!” i w ten oto sposób stoję już przy kasie z jedną, dwiema lub trzema książkami, albo i więcej nawet.

Trzeba to powiedzieć otwarcie. Cześć! Jestem Nika i jestem książkoholiczką!


Podczas mojej edukacji wczesnoszkolnej mówiono, że uzależnia tylko alkohol, papierosy, narkotyki. Nikt nigdy nie powiedział, że można uzależnić się od kupowania książek. Choć na popularności zyskało także słowo: zakupoholik, do którego można podłączyć szaleńcze kupowanie książek. Jednak słyszałam opinie ludzi, że „Co w tym złego? Co może być złego w kupowaniu książek? To dobrze, że czytasz…”.

Otóż nie. Kupowanie książek nie jest równoznaczne z ich czytaniem. Mimo zapewnień powtarzanych niczym mantra: „kiedyś to przeczytam”, to potem mija kilka lat i te książki dalej są nieprzeczytane, a wręcz zapomniane. Raz próbowałam z pamięci wymienić wszystkie pozycje książkowe, jakie posiadam i skończyło się tym, że pamiętałam jedynie o tych, które przeczytałam…

Kiedy to piszę, zerkam na swoją małą, prywatną biblioteczkę i ogarnia mnie rozpacz… Kiedy przestałam być dziewczyną lubiącą czytać, a kiedy stałam się „kolekcjonerką”? Nie wiem… Wymknęło mi się to spod kontroli. Ewidentnie wymknęło mi się to spod kontroli…
 
Na obu zdjęciach brakuje książek, bo zawsze coś komuś pożyczę. Na bieżącym zdjęciu niektóre książki są poustawiane nawet w dwóch rzędach, więc większości nie widać...  Niestety takie mam warunki.

We współczesnym świecie wyróżnia się dwa typy ludzi – ludzi, którzy kierują się w swoim życiu przepychem oraz ludzi, którzy żyją zasadą minimalizmu. Ja znajduję się na granicy. Część mnie jest minimalistką, która potrafi ograniczyć liczbę ubrań, kosmetyków, butów i torebek – nie widzę potrzeby kupowania kolejnej rzeczy skoro to co mam jest jeszcze użyteczne. Natomiast druga część mnie, ta mroczna strona, ma zakodowane w głowie: książek nigdy dość, idź kup więcej. To idę i posłusznie wykonuję to polecenie.

Ktoś dalej może uparcie twierdzić, że wszystko ze mną w porządku, ale ja uważam inaczej. Sama dostrzegam, jak źle postępuję i jak wyrzucam pieniądze w błoto (a właściwie na półkę). Nie raz już próbowałam walczyć ze sobą, przekonywać siebie, aby więcej nic nie kupować. Twierdziłam i wmawiałam sobie uparcie, że nową książkę kupię dopiero wtedy, kiedy przeczytam wszystkie, jakie mam w domu i wszystkie te, które pożyczyłam od znajomych (pozdrawiam M.!).

Jak widać marnie mi to wychodzi… Jak na złość wszędzie są promocje, wyprzedaże lub wychodzi coś nowego, że aż sikam z radości… Zachowuję się jak pies, kiedy zobaczy kość – ja mam identyczną minę, jak zobaczę, ile kosztuje książka, którą od dawna „chciałam mieć”. Ślinię się, wywieszam swój jęzor i merdam ogonkiem, bo „m u s z ę  t o  m i e ć”. I dopiero wychodzę z księgarni/innego miejsca, gdzie są książki, jak tylko zapłacę za moje nowe „skarby”.

Kiedy podczas większych porządków, zdjęłam wszystkie książki z półek i układałam je na stole w dwa stosy: przeczytane i nieprzeczytane. Jedynie 1/3 należała do pierwszej grupy… Drugim zaskoczeniem wtedy było to, że „odkrywałam” na nowo jakieś książki, bo po prostu o nich nie pamiętałam… Wtedy docierało do mnie, że to już choroba.

I starałam się wtedy, nie chodzić do miejsc dla mnie zakazanych. Dobre słowo: starałam się – idealnie oddaje moją walkę, a właściwie jej brak. Promocje, wyprzedaże, zniżki, „taniość”, okazja – te słowa stały się moimi ulubionymi i kiedy je widziałam, automatycznie wchodziłam do księgarni i tych innych miejsc, kupowałam „coś” i wychodziłam szczęśliwa, zawsze z myślą: „kiedyś to przeczytam”. Bęc na półkę i leż tam mój „skarbie”.

Tak właśnie wygląda moje życie. Całe oszczędności potrafię wydać wyłącznie na książki. Ale już tak nie chcę! Nie chcę, żeby moje życie było podporządkowane zasadzie: mieć nad być. A właściwie mieć nad przeczytać. Pora skończyć z tym całym kupowaniem a zabrać się za czytanie tego, co już mam. Zajmie mi to dużo czasu, ale w końcu musi nadejść ten czas „kiedyś to przeczytam”. Zaczynam od teraz!

Mówi się, że trzeba najpierw nazwać swój problem, żeby go rozwiązać. Ja już o swoim powiedziałam, dlatego pora zabrać się do walki. Tym razem na poważnie. Oficjalnie ogłaszam, że przestaję kupować pod wpływem impulsu. Zaczynam rozważać każdy zakup, bo nie oszukujmy się, nie przestanę kupować książek wcale, a jedynie ograniczę się wyłącznie do tych, które na sto procent przeczytam.


Ps.: Przeżyłam promocję 3za2 z Empiku, -25% na wszystkie pozycje z Matrasie i wiele, wiele innych dostępnych w Internetowych sklepach/księgarniach/wydawnictwach. 

9 komentarzy :

  1. Będę trzymać za Ciebie kciuki, Nika!
    Może z nas obu, chociaż Tobie się uda ;)
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś cud nastąpił! M. komentuje :D.

      Wiesz, że ani mi ani Tobie się nie uda, co nie? ;)

      Usuń
    2. Nie mogłam się powstrzymać :P

      Hmm, będzie ciężko..

      Usuń
  2. ale w maju szykuje sie tyle nowośći godnych uwagi, aż żal nie kupić, ja mam pare na oku, jestem ciekawa czy napiszesz o nich, zwłaszcza zainteresowała mnie książka „Troje” Sary Lotz zdobyłam ostatnio je fragment i zapowiada sie genialnie, czekam na premiere z nieciepliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz u mnie jest taki problem, że mam za dużo książek, które chcę przeczytać a mój portfel jest już pusty od jakiegoś czasu, żeby kupować nowe książki, które też chcę albo przeczytać albo mieć... Do mnie również przysłano "czarną kopertę"... "Troje" to będzie miażdżąca pozycja - jedna z takich, po których człowiek się nie pozbiera raczej...

      Usuń
    2. rozumiem, tez niestety nie mogę kupić wszystkich. ale na "Troje" znajdą sie pieniazki na pewno na pewno :) oj tak, dawno chyba nie bylo takiej książki.

      Usuń
    3. Ja jakbym mogła to bym kupowała dużo za dużo ;). Jednak ograniczam się, bo i tak mało mam czasu na czytanie - sesja, życie osobiste... Ech! A "Troje" na pewno przeczytam ;)

      Usuń
    4. koniecznie musisz !! ja własnie skończyłam czytać TROJE i jestem cały czas zaskoczona naprawdę, przegenialna książka, przerażająca, mroczna i intrygująca :) jestem bardzo zadowolona z zakupu :)

      Usuń
    5. Izabela, mój egzemplarz czeka na półce aż skończę sesję... Albo ewentualnie zaliczę tę najważniejszą część ;). Już wkrótce sama się przekonam :D

      Usuń

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).