środa, 15 października 2014

"Babcia Gandzia" reż. Jérôme Enrico


© foto: Aurora Films
 Tytuł: Babcia Gandzia
Tytuł oryginalny: Paulette
Rok produkcji: 2013
Reżyseria: Jérôme Enrico
Scenariusz: Jérôme Enrico, Laurie Aubanel, 
Cyril Rambour, Bianca Olsen



Nie przypuszczałam, że film o tytule „Babcia Gandzia” przypadnie mi do gustu. Sam tytuł zniechęcał do obejrzenia, ale zostałam zapewniona, że warto ten film zobaczyć i skusiłam się.

„Babcia Gandzia” to francuska komedia, która skupia się wokół starszej emerytki ledwo wiążącej koniec z końcem. Rachunki nieopłacone już od dawna, do gara nie ma co włożyć – no ciężkie życie emeryta! A w dodatku jeszcze te wszystkie „czarnuchy, araby” i inni odmieńcy, którzy nie opowiadają starszej pani. I jak tu żyć w takiej Francji?

Sposobów jest nie za wiele, bo albo czas umierać, albo… a właściwie to tylko umierać. Jednak główna bohaterka Paulette znajduje inne rozwiązanie, które nie tylko pozwoli jej spłacić dawne długi, ale w końcu kupi sobie także wymarzony telewizor.

Czym zajmie się starsza pani? Po samym tytule można wywnioskować, że zacznie handlować narkotykami, a dokładnie marychą. Ale czy emerytce wypada zostać dealerem? Dlaczego nie?! Biznes to biznes!

© foto: Aurora Films

„Babcia Gandzia” może nie jest wybitnym filmem, nie ukrywajmy tego, ale nie jest aż tak przeciętny. Należą się na pewno duże oklaski dla aktorki wcielającej się w Paulette – Bernadette Lafont, ponieważ świetnie udało się jej oddać cechy zgorzkniałej, upierdliwej, rasistowskiej emerytki, nie przejmującej się niczyimi uczuciami. Świetnie się na to patrzyło! Bernadette Lafont przyćmiła całą resztę aktorów w tym filmie, bo parę minut po obejrzeniu nie jestem wstanie przypomnieć sobie imion innych postaci…

Co do kwestii narkotyków nie należy oczekiwać po tej produkcji, że ten temat został potraktowany na poważnie. Bo czego można oczekiwać po komedii? „Babcia Gandzia” to film, który w sposób zabawny wyśmiewa nie tylko mafię narkotykową, gdzie (bardzo dobrym) dealerem zostaje emerytka, ale także francuską policję, którzy nie są wstanie pojąć, że starsza pani może handlować narkotykami.

W tej produkcji mamy też do czynienia z rasizmem, ponieważ główna bohaterka jest uprzedzona do każdej innej rasy niż biała. I wiem, że nie powinno to śmieszyć nikogo, ale Paulette w tak zabawny (dla widza) sposób traktowała osoby o innym kolorze skóry – to mamrotała pod nosem obelgi, to dorzucała karaluchy do potraw w chińskiej restauracji, to swojego wnuka nazywała Babusem, a przed swoim czarnoskórym zięciem zatrzaskiwała drzwi. Reakcje nieprzychylnej babci wzbudzały po prostu we mnie śmiech, choć wiem, że nie powinny. Uprzedzam, jestem bardzo tolerancyjną osobą, ale przy tych scenach nie dało się nie uśmiechnąć… Jednak Paulette przejdzie zmianę, bowiem w końcu się przekona nie tylko do swojego zięcia i wnuka, ale także do chińskiej kuchni – stanie się otwarta.


Francuska komedia o emerytce dealerce to idealna produkcja na jesienne wieczory, kiedy potrzebujemy potężnego zastrzyku humoru, bo tutaj sprawdzi się idealnie. Jak wspominałam film ten nie jest górnych lotów, ale ma spełniać zadanie czasoumilacza i w tej kwestii sprawdzi się idealnie. Przy tym filmie widz się nie zmęczy, bowiem produkcja ta nie wymaga zbytniego myślenia, a raczej pozwala na totalne odmóżdżenie i zrelaksowanie się. Dlatego „Babcię Gandzię” polecam dla każdego! 
© foto: Aurora Films


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).