© Google Grafika |
Kto by się spodziewał? To już dwa lata.
Choć trzeba przyznać otwarcie, że więcej się opierdzielałam niż
zamieszczałam na tym blogu. Zapewniam, że nie zapomniałam o
Wordpopolsku.blogspot.com, bo rozmyślałam nad nim i starałam się pisać, kiedy
tylko mogłam. Jednak wyszło jak wyszło – od połowy października nie ukazało się
tu nic, choć w czeluściach dysku znajdują się napisane i te „nienapisane” (do
końca) wpisy, nad którymi pracowałam, ale sama czytając je, dochodziłam do
wniosku, że lepiej wyjdzie jak nie zobaczą one światła dziennego.
Czy zatem mam prawo świętować drugie urodziny bloga?
© Google Grafika |
Chyba nie, bo wpis, choć z datą 1 stycznia powstaje znacznie
później, ale ciiii…
Nie. Powinnam świętować i świętuję, bo mimo że nie poświęcałam
tyle czasu, ile powinnam na to miejsce. Ale czy pisanie na siłę „zapchajdziur”,
żeby cokolwiek było miałoby jakikolwiek sens? Według mnie nie, więc cieszę się
z tego, co mam, co sama stworzyłam, czemu poświęciłam swój wolny czas, co
robiłam z pasji (bo jestem „człowiekiem z pasją”). I zapewniam, że chcę robić
to dalej i nieważne, że będzie się to ukazywać raz na chiński rok, ale kto mi
zabroni? Czy ktokolwiek tu zagląda? Oprócz mnie oczywiście…
Co w tym czasie ukazało się na blogu?
Dwanaście recenzji książek, w tym osiem w ramach współpracy z
Wydawnictwem Akurat i Znak. Siedem recenzji filmów, dwie recenzje seriali plus
pierwsze wrażenie z „Z Nation”. Trzy wpisy w ramach Inspiracji muzykowNIKA
ochrzczonych w ramach Playlist
muzykowNIKA. Wpis o Prezentach urodzinowych a także jeden wpis dotyczący moich
przemyśleń o czytelnictwie. Czyli dwadzieścia siedem wpisów w ramach Magazynu
twórczości. Skromnie… Bardzo skromnie. Mniej niż w poprzednim roku. Może byłoby
więcej, gdybym w październiku nagle nie zniknęła.
Jeżeli mam podsumować swoje czytelnictwo w 2014 roku to było
bardzo ubogo i licho. Na blogu nie recenzuję wszystkiego, co przeczytam, bo
czasami nie mam ochoty opisywać książek albo jestem zbyt „podniecona”, żeby
wyrazić swoją opinię w przystępny sposób. Trzydzieści jeden pozycji, dwanaście
z nich zrecenzowałam, o jedna książka więcej niż w 2013… Marnie, marnie…
O filmach nie mówię, bo je mogłabym oglądać na okrągło i
znacznie szybciej jest obejrzeć film niż przeczytać książkę… Cieszę się za to,
że udało mi się być w kinie kilka razy, bo bilety są stosunkowo drogie i
jeszcze koszty dojazdu. Ale żeby zobaczyć film na dużym ekranie, to
zdecydowanie warto!
O swoim życiu prywatnym nie lubię tu pisać, ale w ramach
podsumowania muszę wspomnieć o jednej sprawie. Wyprowadziłam się z domu i na
początku było dziwnie, bo mimo że nie mieszkam daleko, to prowadzenie prawie
dorosłego życia jest trudne (zwłaszcza na początku jak tęskni się za domem),
ale w końcu kiedyś musiało to nastąpić, bo nie mam zamiaru mieszkać do końca
życia z mamusią i tatusiem. Ważnym wydarzeniem z życia prywatnego jest jeszcze
to, że kończę studia licencjackie i piszę swoją pracę (na chwilę obecną mam dwa
rozdziały i dla domyślnych – dlatego zniknęłam w połowie października). Resztę
prywatnych spraw zostawię dla siebie…
Także… Życzę sobie kolejnego roku blogowania i dużo dobrych
książek do przeczytania, dużo filmów do obejrzenia i dobrej muzyki do
posłuchania!
Do zobaczenia za rok! (O b y…)
© Ja |
Dyzio ma się dobrze i coraz bardziej go kocham i ubóstwiam. I tęsknię, od kiedy nie mieszkam z rodzicami.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).