piątek, 20 stycznia 2017

Dennis Wojda "566 kadrów"







To był bardzo spontaniczny zakup. Bo musicie wiedzieć, że jako książkomaniaczka nie potrafię przejść obojętnie obok stoisk "tania książka" w hipermarketach. Bowiem można tam znaleźć jakieś "perłki". Potrafię stać przy takich stoiskach nawet pół godziny i oglądać książki, bo akurat "może znajdę coś ciekawego".

Tak właśnie było wczoraj. Przeglądam stoisko w jednym z dużych hipermaketów i już miałam odchodzić, bo nic nie przykuwało mojej uwagi. Wewnętrzny radar na fantastykę nie zapiszczał, ale w pewnym momencie dostrzegłam niebieski kolor. Podchodzę. Podnoszę książkę. Patrzę. Oceniam. Biorę!

Nie bójcie się! Ten zakup dokładnie przemyślałam i nie podjęłam go w pięć sekund. Przeczytałam dokładnie opis, przekartkowałam książkę. Stałam jak głupia przy stoisku z książkami i myślałam zawzięcie: „Dominika, czy ta książka jest ci potrzebna? Czy jesteś nią zainteresowana? To tylko komiks… Tak jakby komiks. Ty nawet nie znasz tego autora! Ty nie wiesz kim on jest! Dominiczka, czy aby na pewno jesteś pewna swojej decyzji?”. Byłam pewna tak jedynie trochę, co samo sobie przeczy, ale koniec końców wzięłam książkę pod pachę i ruszyłam do kasy.

Jak wróciłam do mieszkania to wiedziałam, że o czymś ciągle zapominam, czułam takie wewnętrzne przyciąganie do „czegoś”, co nie mogło znaleźć w mojej głowie nazwy. Kojarzyło mi się to z kolorem niebieskim i wiedziałam, że muszę szukać tego w swojej torebce. Wyciągnęłam książkę i zaczęłam ją od razu czytać.

W ten oto sposób zostałam właścicielką książki „566 kadrów” Dennisa Wojdy.

Właściwie to nie książka a komiks złożony z 566 kadrów. A Dennis Wojda to Polak, urodzony i wychowany w Szwecji, który wrócił do Polski na studia w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. I może jestem ignorantką, ale powiem szczerze – póki nie natknęłam się na tę książkę, to nie znałam gościa kompletnie! Ja obracam się raczej w innych gatunkach literackich, a komiksy jakie czytuję od czasu do czasu to mangi. Ale w ramach rozszerzania swojej wiedzy, nie żałuję, że kupiłam i przeczytałam „566 kadrów”.

Jestem pełna podziwu dla Dennisa Wojdy, który przez 566 dni codziennie na swoim blogu publikował właśnie tę historię – kolejne kadry swojej rodzinnej opowieści. Dla niego zajęło to 566 dni, dla mnie było to jedynie pół godziny czytania. Ja jestem wzrokowcem i estetką, to chyba dlatego lubię komiksy, rysunki, obrazy, filmy animowane, etc. , ale w żaden sposób nie potrafię zgrabnie opisać takich dzieł. Mogę jedynie napisać, że mi się bardzo podobał styl rysowania Wojdy, który jest kompletnie inny niż te, do których przywykłam w mangach. Proste linie, trochę karykaturalne postacie i wszystko utrzymane w odcieniach szaro-niebieskich. Brawo Dominika! Na pewno ludzie zrozumieją, co miałaś na myśli… To może prościej: kreska jest przyjemna dla oka. Dominika, no po prostu mistrzyni z ciebie w opisywaniu komiksów. Powinnaś dostać jakiś order!

Co do samej historii to momentami śmiałam się, momentami płakałam, a raczej wzruszałam się i miałam łzy w oczach. Wojda przez 566 rysunków przedstawił historię swojej rodziny -  swoich rodziców, dziadków, pradziadków. I może momentami faktycznie ciężko odnaleźć się w tej całej historii, bo z jednej strony autor przedstawia nam historię jednej osoby a nagle zaczyna się historia drugiej, zabrakło po prostu w paru momentach wyraźniejszego zaznaczenia przejść między opowieściami.

Jak tak teraz myślę o tej książce, to stwierdzam, że też bym chciała umieć rysować. Zazdroszczę ludziom tej zdolności, bo będąc wzrokowcem widzę świat w obrazkach, nawet przy czytaniu powieści mój mózg nie widzi tekstu a obrazy. I gdybym potrafiła rysować to mogłabym wyżyć się artystycznie. Pisanie też jest fajne, ale rysowanie jest zdecydowanie fajniejsze. Zazdroszczę też Wojdzie tego, że w tak zgrabny sposób utrwalił historię swojej rodziny – najważniejsze fakty, to kim byli, kim byli dla niego. Mam wrażenie, że cała rodzina i przyszłe pokolenia będą dumne z tego, że ktoś wpadł na taki pomysł.

Ja cieszę się, że natrafiłam na tę książkę i mogłam ją przeczytać. Dzięki niej mogłam poznać Dennisa Wojdę i mam wrażenie, że to nie nasze ostatnie spotkanie. To była dla mnie możliwość, żeby poszerzyć swoje horyzonty, poznać coś nowego a także nacieszyć swoją wewnętrzną estetkę świetnymi rysunkami. „566 kadrów” polecam każdemu, ale najbardziej osobom wrażliwym na sztukę.

Do zobaczenia Dennisie Wojdo! Zaskocz mnie jeszcze!



Tytuł: 566 kadrów
  Autor: Dennis Wojda
 Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013

Recenzja opublikowana także: TUTAJ

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Uprasza się o zachowanie kultury i nie obrażanie innych komentujących czy samej autorki. Krytyka mile widziana.
Jeżeli w jakikolwiek sposób komentarz będzie naruszał powyższe zasady zostanie usunięty.
Dziękuję za odwiedziny :).